piątek, 18 kwietnia 2014

Dzień 5



W piątek szkoła była zamknięta, ponieważ Wielki Piątek jest w Anglii dniem wolnym od pracy. Jedynie nasza comeniusowa grupa miała zajęcia i szkołę otworzył specjalnie dla nas Jonny. Dzisiaj każdy trochę się denerwował, ponieważ po zajęciach z Jonnym (tam się działo tak dużo, że nie starczy dnia, żeby opisać!) mieliśmy zaprezentować mini lekcje na podstawie wylosowanych wcześniej tematów. Teraz mogę zdradzić, że miałam temat, który brzmiał: ‘How to wire an English plug’. Długo się nad tym zastanawiałam i muszę przyznać, że na początku nie potrafiłam oderwać się od myśli – wyjaśnić, pokazać zdjęcia, może jakiś filmie z youtooba… Cały problem polegał na tym, że w podejściu skoncentrowanym na uczniu, to nie ja miałam być w centrum i tłumaczyć. Jak zatem nauczyć, nie udzielając wyjaśnień, jednocześnie spowodować, że uczniowie będą pamiętać kolejność podłączania kolorowych kabelków? I w końcu mnie olśniło. Angielska wtyczka ma 3 dziurki i 3 kabelki w różnych kolorach. Moimi uczniami są pozostali nauczyciele, więc mam do zaangażowania 7 osób. Nic nie będę tłumaczyć, tylko rozpiszę im zadania na kartkach i podzielę na dwie grupy. 3 osoby będą dziurkami, 3 będą kabelkami i jedna zostanie śrubokrętem. Zadania miały prosty przekaz typu: Dziurki: Earth, Live i Neutral ustawiają się w jak na schemacie wtyczki, każda z dziurek lubi konkretny kolor. Z kolei kolorowe kable muszą podejść i dogadać się, kto z kim tworzy parę. Na koniec śrubokręt zbiera od połączonych par te informacje i na tablicy uzupełnia schemat rysunku prawidłowego podłączenia kabli. Wyszło dobrze, wszystkim się podobało i najważniejsze, że pamiętali, jak podłączyć te kable. Na koniec sesji, gdy już każdy z nas przeprowadził swoją mini lekcję, wysłuchaliśmy opinii i rad pozostałych nauczycieli. Powiem szczerze, że bycie ocenianym przez innych nauczycieli jest dość stresujące, jednak te uwagi były bardzo pomocne i pokazywały mocne i słabe strony. Na koniec zajęć dzieliliśmy się swoimi doświadczeniami i spostrzeżeniami, zastanawialiśmy się, jakie pomysły wykorzystamy w swojej pracy i jak ten kurs wpłynął na nas jako na nauczycieli. Później otrzymaliśmy certyfikaty. Dla mnie ten dzień jednak się jeszcze nie zakończył, bo nie byłabym sobą, nie odwiedzając Winchesteru – pierwszej stolicy Anglii. Jeszcze przed wyjazdem wiedziałam, że koniecznie muszę zobaczyć legendarny Stół Rycerzy Króla Artura, gregoriański młyn wodny, dom słynnej pisarki Jane Austen, Katedrę, pozostałości po zamku (Great Hall), małe ukryte w zaułkach uliczek kościółki, średniowieczne budynki na High Street i maleńki prawdziwy pub z 1540 r. mieszczący kilka stolików – The Eclipse Inn. Wystarczyło mi nawet czasu na spacer uroczą trasą wzdłuż rzeki i starożytnych murów. Sprawdzając informacje o mieście wyczytałam, że można nawet przez Internet zamówić spotkanie z wolontariuszem, który oprowadzi po mieście i pokaże prawdziwe perełki. Niestety ja nie byłam pewna, kiedy pojadę do Winchesteru, więc zwiedzałam go sama, chociaż z chęcią skorzystałabym z takiej okazji.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz